środa, 29 sierpnia 2018

🐞Miraculous: Biedronka i Czarny Kot 🐞 - omówienie odcinka "Troublemaker" (sezon 2)

Bonjour! 

Ostatnio na blogu zamieszczałam dosyć sporo recenzji. Dzisiaj na chwilę od tego odpoczniemy i powrócimy do dawno omawianego przeze mnie sezonu drugiego "Miraculous" 🐞. Doszły do mnie słuchy że odcinki, które miały zostać wyemitowane w sierpniu, niestety przełożono. Aż 6 odcinków nie doczeka się w tym miesiącu swojej premiery. Smutne, pozostało nam czekać 😐. Nic więcej nie zrobimy. Zapomnijmy na razie o złych wieściach. Dzisiejszy temat posta, to 16 odcinek przygód  Biedronki i Czarnego Kota pt. "Troublemaker". Wiem, jego emisja była dawno temu, ale uważam, że warto omówić ten ekspresowy odcinek 😉Zapraszam do czytania!


Odcinek rozpoczyna się w Le Grand Paris w jednym z pokoi hotelowych, gdzie znajduje się Penny i Jagged. Jest tam bardzo duże zamieszanie. Penny robi kilka rzeczy naraz. Coś zapisuje w notatniku, zajmuje się Fangiem, rozmawia przez telefon, a także z lokajem i burmistrzem 📞. Po chwili do pokoju wchodzi Bob Roth, który znalazł świetny sposób na promocję nowego albumu Jaggeda. W pokoju nadal jest chaos. Bob zaczyna kłótnię z Jaggedem. Na szczęście Penny udało się to załagodzić, dzięki opowiedzeniu swojego pomysłu. Jagged jest zadowolony. Dziękuje Penny i odwdzięcza się buziakiem w policzek 💋. Akcja zostaje przeniesiona do piekarni Toma i Sabine, gdzie ma się odbyć nagranie programu na żywo 🎥. Tata Marinette jest odrobinę zdenerwowany występem przed kamerą. Na szczęście wszystko wychodzi okej.



Podczas programu Jagged udaje grę na gitarze zrobionej z najróżniejszych wypieków, śpiewa wraz z Tomem, a także opowiada widzom jak bardzo utalentowaną dziewczyną jest Marinette 🎸. Było wesoło. Nasz fioletowowłosy gitarszysta świetnie się bawił. Nawet kiedy Marinette niechcący wysypała na niego mąkę z worka, to jest rozbawiony i zaczyna udawać ducha. Ach... jaki pozytywny gość 😄. Alec ogłasza przerwę. Jagged z Penny idą na górę. Trafiają do pokoju Marinette. Cały w mące gitarzysta korzysta z umywalki w pomieszczeniu. Tymczasem na dole w piekarni, operator kamery informuje, że zaraz z powrotem wchodzą na żywo. Jaggeda i Penny nadal nie ma. Z uwagi na małą ilość czasu, ekipa telewizyjna idzie na górę. Wchodzą do pokoju Marinette 🐞. Rozpoczyna się nagranie. Kamera zostaje pokierowana na Jaggeda stojącego przy ścianie wypełnionej zdjęciami Adriena...



Niestety Adrien ogląda ten program razem z Plaggiem. Zszokowany widzi zdjęcia ze swoim wizerunkiem 😂. Marinette sprzątająca na dole piekarnię, wreszcie zauważa co się stało. W ekspresowym tempie wbiega na górę do swojego pokoju. Chce żeby ekipa i reszta stamtąd wyszli. Prosi o pomoc Penny. Ta rozłącza kabel od kamery, przez co transmisja zostaje przerwana. Robi się chaos. Każdy prosi Penny o coś innego. Rozwścieczona dziewczyna wyprasza wszystkich z pokoju. Wyrzuca ich na korytarz. Sama jednak zostaje w mieszkaniu. Zdenerwowanie Penny przykuwa uwagę Władcy Ciem, który przemienia ją w Troublemaker 💀. W tym czasie w piekarni, rodzice Marinette postanawiają przerwać program. Gdy pojawia się zakumowana Penny, dochodzi do sprzeczki. Dziewczyna więzi wszystkich obecnych w piekarni.



Po przemianie w super-złoczyńcę, Penny wygląda zupełnie inaczej. Na głowie ma różowego irokeza z białymi końcówkami. Jej czarna kurtka z logiem czaszki oraz obroża z ćwiekami, dodaje rockowego charakteru 💀. Dziewczyna nie jest już taka milutka i pomocna jak wcześniej. Jej jedynym celem staje się tworzenie problemów. Denerwuje wszystkich dookoła i doprowadza do konfliktów, zrzucając winę na inne osoby. Jest taką trochę "postraszycielką" Pojawia się i znika 👻. Bronią Troublemaker został długopis, który pozwalał na zmianę postaci z materialnej na przenikającą przez ściany i przedmioty. Przemieniona Penny była niezłą spryciulą. Dzięki temu ekspresowemu pojawianiu się i znikaniu, udało się zdjąć Biedronce Miraculum! Kurczę... Oprócz zakumowanej Penny, jedynie Mroczna Sowa tego dokonała. Rzadki wyczyn 😮




Ciekawostki na temat odcinka "Troublemaker":
  • Penny Rolling ujawnia, że jest zakochana w Jaggedzie 💜
  • Po raz drugi złoczyńcy udało się zdobyć Miraculum Biedronki.
  • Czarny Kot po raz trzeci niszczy przedmiot, w którym jest akuma (chyba to stanie się już normą).
  • Zaraz po użyciu Kotaklizmu Czarny Kot dotyka Troublemaker, mimo to nic się nie dzieje.
  • W odcinku można zauważyć jak Penny naciska główkę długopisu kiedy myśli nad czymś lub się stresuje.
  • Jagged podobno ma uczulenie na mąkę (nie kichał od niej aż tak bardzo, więc nie wiem czy ta informacja jest prawdziwa).
Po emisji tego epizodu, dużo osób zastanawiało się czy Adrien zaczął podejrzewać Marinette o bycie Biedronką 🐞. Hmm... Trudno powiedzieć. Kiedy zakumowana Penny zdjęła jeden kolczyk, to było widać prawie połowę twarzy Marinette bez maski. Jednak ani Czarny Kot ani później Adrien nie wydawali się jacyś podejrzliwi. Oni wszyscy umieją być tylko bardzo tajemniczy 😂


Szesnasty odcinek drugiego sezonu "Miraculous" okazał się dosyć ekspresowy. Nasza Penny tylko "trochę" wystraszyła osoby będące w piekarni 😄. Zdziwiłam się jak zobaczyłam przerażoną Biedronkę drżącą o miracula. Zazwyczaj taka pewna siebie i gotowa do akcji, a tu proszę! Nagła zmiana. Cóż, w sumie nie ma się co dziwić. Jak już wspomniałam, Troublemaker to niezła "postraszycielka". Pojawia się, znika i straszy niczym duch 👻. Bardzo fajne moce! Tylko trochę nie wierzę że taka dobra, spokojna Penny, nagle jest niebezpieczeństwem. Władca Ciem naprawdę chyba ma duży wpływ na ludzi... Epizod "Troublemaker" zawierał dużo śmiechu. Zwłaszcza podczas nagrania w piekarni. Najbardziej mi się podobały momenty, jak Jagged rozpaczał gdzie jest Penny 😂. Bezcenna była też końcówka odcinka kiedy Marinette ukradkiem przemieszczała się po szkole. Dzięki temu odcinkowi powstał nowy ship - Penny i Jagged. Jupi! 💕


A wam co najbardziej się podobało w odcinku "Troublemaker"? 💀 Przewidywaliście taką niesamowitą transformację Penny Rolling? Jesteście za shipowaniem Jaggeda z Penny? Podzielcie się opinią w komentarzu 😉. Ja czekam z niecierpliwością na odcinki z polskim dubbingiem. Według mnie jest najlepszy. Od razu się milej ogląda "Miraculous". Słuchajcie, nadchodzi rok szkolny. Niestety, posty będą pojawiały się rzadziej. Kiedy tylko znajdę czas to postaram się coś wstawić. Tymczasem zapraszam was do przeczytania innych postów, a także obejrzenia mojego wakacyjnego filmiku ze "Wspaniałego Stulecia". Miłego dnia!
Papatki 💜

niedziela, 19 sierpnia 2018

Nowy filmik! 💚

Witajcie! 🌹

Może niektóre osoby kojarzą, jak w dawnych postach ogłaszałam o powstaniu nowego filmiku na moim kanale. Wieki temu nie dawałam już takich ogłoszeń, gdyż nie mam za dużo czasu na tworzenie filmików z idealnie dopasowaną muzyką 😐. Jednak udało mi się poświęcić tydzień wakacji, aby ponownie zrobić coś, z czego będę dumna i usatysfakcjonowana. I jakimś cudem powstał filmik o Księżniczce Faryi i Sułtanie Muradzie IV. Postacie oczywiście pochodzą ze "Wspaniałego Stulecia: Sułtanka Kosem (sezon 2)". Spytacie, co ty się tak uczepiłaś tej produkcji? Cóż, jeśli jakiś serial naprawdę się uwielbia i tak łatwo jest robić do niego filmiki, to będę do niego przyczepiona, aż mi się znudzi 😄



Księżniczka Farya i Sułtan Murad IV niewątpliwie są jedynymi bohaterami, których da się lubić w drugim sezonie Sułtanki Kosem. W bardzo ciekawy sposób splotły się ich losy, przez co Farya ostatecznie została żoną Murada 💍. Para zdobyła dużą popularność, zarówno w Polsce, jak i w Turcji. Co prawda Farya nie jest historyczną postacią, ale zdobyła dużo fanów. W internecie aż się roi od filmików z Księżniczką i Sułtanem, a wśród nich może wam się uda wypatrzeć mój 😂. Jest krótszy od pozostałych z mojego kanału, jednak mimo to jestem z niego zadowolona. Filmik nie byłby taki słodki, gdyby nie piosenka pt. "Róże", którą poznałam przez zupełny przypadek. Nie sądziłam, że będzie aż tak pasować do postaci Faryi i Murada. Teraz jednak cieszę się, że to właśnie "Róże" przyozdobiły mój filmik 🌹



Tutaj powyżej możecie go sobie obejrzeć. Mam nadzieję, że wielbicielom tej pary się spodoba 😏. Na razie nie mam zamiaru tworzyć innych filmików, bo niedługo zacznie się szkoła. Wolę teraz spędzić czas przy "The Sims 4" oraz przy ulubionej książce. 
W każdym razie jestem szczęśliwa, że udało mi się poświęcić choć tydzień wakacji na zrobienie czegoś fajnego i miłego dla oka. To tyle co miałam do napisania. Dajcie znać jak wam się podoba mój filmik z Księżniczką Faryą i Sułtanem Muradem IV 💚
Życzę wam miłego dnia. Papatki! 

"Żadne,
Dalekie podróże tylko czerwone róże 🌹
Cichutko wyszeptała, więcej nic nie chciała..." 

środa, 15 sierpnia 2018

🍀Ania, nie Anna🍀 - recenzja (sezon 1)

Cześć!

Pamiętacie może słynną "Anię z Zielonego Wzgórza"? Rudowłosą, osieroconą dziewczynkę przygarniętą przez niezamężne rodzeństwo Cuthbertów? Historia Ani Shirley podbiła serca wielu ludzi z całego świata. Szybko stała się bestsellerem. Wszystko dzięki kanadyjskiej pisarce Lucy Maud Montgomery 📖. Popularność powieści sprawiła, że kilka miesięcy później autorka wydała napisaną już wcześniej drugą część przygód Ani. I tak po latach została wydana kolejna książka i kolejna... 
Wszystko zakończyło się w 1939. Montgomery z bohaterką Ani była związana do końca swojego życia. Powstało wiele ekranizacji opartych na słynnej powieści kanadyjskiej autorki. W 2017 roku na serwisie Netflix pojawił się serial pt. "Ania, nie Anna" 🍀. Jest to historia wierna książce, naprawdę wciąga i... uspokaja. Dzisiaj omówię wam właśnie tę wspaniałą Netflixową produkcję. Zapraszam! 💛




Ania, nie Anna - kanadyjski serial obyczajowy przeznaczony dla młodych widzów, zrealizowany na podstawie powieści Lucy Maud Montgomery "Ania z Zielonego Wzgórza". Twórczynią, a zarazem scenarzystką jest Moira Walley-Beckett. Scenariuszem zajmował się Antonio Ranieri, a zdjęciami Bonny Shore. Serial miał swoją premierę w kanadyjskiej stacji telewizyjnej CBC w marcu 2017 roku. W maju 2017 roku odbyła się premiera na Netflixie. W sierpniu tego samego roku została zapowiedziana realizacja sezonu drugiego, rozpoczęta jesienią. Premiera odbyła się latem 2018 roku. Netflixowa produkcja doczekała się dwóch sezonów. Nie wiadomo czy powstanie trzeci. W głównych rolach grają Amybeth McNulty, Geraldine James i R. H. Thomson.




Akcja rozgrywa się oczywiście w Kanadzie, na Wyspie Księcia Edwarda w Avonlea 🌄. Rodzeństwo Cuthbertów, Maryla (Geraldine James) i Mateusz (R. H. Thomson), zamieszkujące Zielone Wzgórze, pragnie adoptować chłopca z sierocińca, aby pomagał im w prowadzeniu gospodarstwa. Kiedy przez pomyłkę zostaje do nich przysłana rudowłosa Anna Shirley (Amybeth McNulty), Cuthbertowie decydują się ją odesłać. Przejęci jednak historią dziewczynki, postanawiają ją przygarnąć 👧.
To wszystko wydarzyło się już w pierwszym odcinku, który wyjątkowo trwał aż godzinę i pół (następne dosięgają do 44 minut). Na początku zobaczyliśmy Mateusz Cuthberta pędzącego na koniu. Zaraz potem powitała nas wspaniała czołówka z Anią. 
Dosyć krótka, ale naprawdę ładnie zrobiona. Bardzo efektowna. Dużo ptaków, liści, no i Ani 🍃. Zauważyłam też cytaty wypisane na gałęziach drzew, które można było usłyszeć podczas oglądania pierwszego sezonu.



Po czołówce przeniosło nas do domu Cuthbertów. Maryla ekspresowo przyszykowała obiad, aby Mateusz jak najszybciej wyruszył na stację kolejową. Tymczasem Ania jedzie pociągiem. Słyszy płacz dziecka. Jest bardzo przerażona. Wspomina chwile jak była... bita. To nie wszystko. Podczas oglądania innych odcinków, również mamy okazję poznać drastyczną przeszłość Ani. Twórcy dodali sceny poniżania dziewczynki przez dzieci w sierocińcu. Takie rzeczy nie miały miejsca w książce. W serialu pozwalają "wejść do głowy" głównej bohaterki 👧. Kiedy jej podróż dobiegła końca, usiadła na ławkę i zajęła się obserwowaniem drzewa. Mateusz przybywa na miejsce i jest zaskoczony, że Pani Spencer zamiast chłopca przywiozła rudowłosą dziewczynkę. I tutaj zaczyna się cała przygoda...  



Fascynująca podróż Ani z Mateuszem na Zielone Wzgórze 🌄. Rozentuzjazmowana Ania non stop nawija o wszystkim i o niczym. Od marzenia o sukience z bufkami po nazywanie poszczególnych miejsc (m.in. Jezioro Lśniących Wód oraz Biała Droga Zachwytu). Buzia jej się nie zamykała. Po tej długiej podróży w końcu dotarła z Mateuszem do domu. Jest szczęśliwa, że Zielone Wzgórze istnieje. Niestety jej humor błyskawicznie psuje Maryla, która jest oburzona, że nie ma chłopca. Jednak Pani Cuthbert decyduje się przygarnąć Anię na 5 dni, aby móc się do niej przekonać. W tym czasie dziewczynka uczy się modlitwy do Miłosiernego Ojca Niebieskiego, co wychodzi jej znakomicie, zbiera jajka z kurnika, a także zachwyca się pięknem kwiatów i drzew 🐓. Pewnego dnia do Maryli przychodzi brutalnie szczera Małgorzata, która krytykuje wygląd Ani. Wściekła dziewczynka rewanżuje się na kobiecie. 



Następnego dnia Ania wraz z Marylą idą przeprosić Małgorzatę (tak naprawdę podobno nazywa się Rachel, zastanawia mnie dlaczego przetłumaczyli to imię na Małgorzata...). Na szczęście z powodzeniem. Kiedy odcinek pierwszy dobiegał końca, myślałam, że wszystko już będzie dobrze. Była noc 🌙. Ania modliła się o zostanie w domu Cuthbertów. Nagle do jej pokoju weszła Maryla z pretensjami, że nie ma w szkatułce bezcennej broszki. Ania nie wie gdzie może być owa pamiątka. Maryla nie wierzy jej i każe natychmiast spakować swoje rzeczy i wyjechać następnego dnia. Tak też się stało. W domu Cuthbertów zapadła cisza. Wszystko jest inne bez rudowłosej gaduły. Kiedy Maryla wnosi ubrania do swojego pokoju, niespodziewanie znajduje w fotelu zgubioną broszkę. Wtedy zrozumiała, że Ania niczemu nie była winna 👧. Natychmiast daje znać o tym Mateuszowi. Ten błyskawicznie pędzi na stację kolejową. 



Niestety, za późno. Pociąg z Anią zdążył odjechać. I na tym kończy się odcinek pierwszy. W następnym Mateusz robi wszystko, aby odnaleźć Anię. Koniec końców udało się. Szczęśliwa dziewczynka wróciła na Zielone Wzgórze, a w dalszych epizodach mogłam śledzić jej wspaniałe przygody... 😏
Spytacie, dlaczego zdecydowałam się kontynuować oglądanie tego serialu? Cóż, już pierwszy odcinek mnie do siebie przekonał. Historia bardzo wciąga, a czołówka urzekająco wzbogaca początek każdego odcinka 🌺. Ale oczywiście ciekawe wykreowanie wygadanej Ani jest głównym powodem, dla którego warto ten serial oglądać. W następnych epizodach pojawił się szkolny wątek. Byłam bardzo ciekawa jak będzie wyglądała szkoła oraz lekcje. Najbardziej jednak nie mogłam się doczekać postaci Gilberta i Diany. Do nich przejdę za chwilkę. Najpierw co nieco o głównej bohaterce i o rodzeństwie Cuthbertów 😉.




Serialowa Ania Shirley bardzo urzeka swoim charakterem. Przede wszystkim bujną wyobraźnią, która objawia się u niej dość często. Niewątpliwie ma talent do wymyślania różnych ciekawych historii. Często przelewa je na papier i tworzy niesamowite opowiadania. Dzieli się nimi głównie z Dianą i Ruby, które również lubią zajmować się pisaniem ekscytujących historyjek. Oprócz bujnej wyobraźni, Ania charakteryzuje się emocjonalnością. Ta cecha towarzyszy jej niemal codziennie. Główna bohaterka potrafi czasami być wybuchowa 🎆. Przykładowo podczas wizyty Małgorzaty. Pamiętam też taką scenę, w której Ania tak po prostu wyszła podczas lekcji ze szkoły. Tutaj ponownie zwyciężyły wewnętrzne emocje. I dlatego tak bardzo lubię tę postać 😊.



Ania stara się ukryć swoje emocje, ale nie jest to takie proste. Cechuje ją wrażliwość. Dla niej bardzo ważne jest piękno. Dostrzega je w swoich koleżankach, przyjaciółce Dianie, a przede wszystkim w przyrodzie. U siebie jednak widzi tylko piegi, przeklęte rude włosy oraz chuderlawą sylwetkę...
Amybeth McNulty jako odtwórczyni Ani wydaje mi się najlepszym wyborem z możliwych. By dostać rolę musiała pokonać 1889 dziewczyn! Scenarzystka serialu Moira Walley Beckett, natychmiast zobaczyła w niej swoją zupełnie nową, żyjącą na Wyspie Księcia Edwarda Anię, nie Annę. Amybeth nie była ani ruda, ani przesadnie piegowata. Dziś śmieje się, że z ufarbowanymi na rudo włosami, czuje się bardziej sobą.



Dobrze, zostawmy już Anię. Przejdźmy teraz do rodzeństwa Cuthbertów. Geraldine James i R. H. Thomson, jako Mateusz i Maryla, również spisują się znakomicie. Są bardzo wiarygodni i sprawiają wrażenie, że dobrze się czują w swoich rolach. Maryla czasem bywa surowa, ale jej postać nie została pozbawiona uczuć. Stara się doradzać Ani i pomagać w trudnych sytuacjach. Oprócz tego uczy jej dobrych manier. Geraldine James świetnie sobie poradziła z wykreowaniem nowej Maryli. Jeśli chodzi o Mateusza to również uważam, że został dobrze przedstawiony. Łagodny i niezwykle pracowity mężczyzna, ciągle spędzający czas w oborze. Choć cechuje go małomówność, to udało mu się zdobyć sympatię Ani. R. H. Thomson spisał się w roli Mateusza, tak samo jak Geraldine James. Brawurowo! 😄





Kolejną bardzo ważną postacią jest Diana Barry, czyli najlepsza przyjaciółka Ani. W serialu gra ją Dalila Bela. Dziewczynka ubierająca się zawsze na niebiesko lub granatowo  błyskawicznie wzbudziła moją sympatię. Najbardziej mi w pamięć weszła ta scena, w której Ania przypadkowo podała Dianie wino zamiast soku 🍷. Ach... jaka to była afera. Wtedy Pani Barry zabroniła Dianie spotykać się z Anią. Dziewczynki niewątpliwie łączy bardzo silna więź, są doskonałym przykładem prawdziwej przyjaźni 👭. Ciężko przeżywają rozłąki. Diana jest ułożoną dziewczyną, zna dobre maniery. Jednak kiedy spędza czas z Anią, lubi powariować. W niektórych scenach mam wrażenie, że jest trochę nienaturalna. Mimo to, Dalila Bela ciekawie odegrała postać najlepszej przyjaciółki Ani. Daję kolejny plus za obsadę! 😏




A teraz kolejna postać, która wręcz kradnie serca damskiej widowni serialu. No dobra... może tylko moje serce 😂. Oto Gilbert Blyhte! Największy przystojniak w klasie Ani. Od początku byłam ciekawa jak będzie wyglądał w serialu. I szczerze bardzo się zdziwiłam. Wyobrażałam go sobie nieco inaczej. A tu patrzę... łagodna buźka, żadnego złośliwego i łobuzerskiego uśmiechu.  Moim zdaniem chłopak w ogóle nie przypomina tego z książki  📖. Uważam jednak, że jego serialowa wersja jest o niebo lepsza. Przede wszystkim, nie zachowuje się złośliwie wobec wszystkich dziewczyn. Jedynym jego niemiłym aktem, było oczywiście nazwanie Ani "marchewką". Tak ważnej sceny, nie mogło zabraknąć! Serialowy Gilbert, jest bardzo miły w stosunku do głównej bohaterki. Ukazany jako spokojny, lubiący czasem pożartować chłopak, ekspresowo skradł moje serce 💖. Help!
Obecnie bardzo się cieszę, że w jego postać wciela się Lucas Jade Zumann i nie wyobrażam sobie innego aktora!




Serialowi uroku dodaje świetnie dobrana muzyka, którą zajmują się Amin Bhatia i Ari Posner 🎼. Utwory towarzyszą akcji. Bardzo często w nich słyszę skrzypce, co mi się mega podoba. Kiedy zdarzają się dramatyczne sceny, wspomagają napięcie, a kiedy wszystko jest spokojne, towarzyszą nam radosne melodyjki. Warto też wspomnieć o piosence występującej w czołówce. Jest wyjątkowo piękna. W ogóle, cała czołówka to dzieło sztuki 😍. 
Dostosowaną do epoki scenografię, tworzy Friday Myers. Szczególnie podoba mi się las, w którym to Ania lubi przebywać. Urocza też jest maleńka szkoła, zarówno wewnątrz jak i na zewnątrz 🌳.




"Ania, nie Anna" jest bardzo wciągającym serialem. Byłam zbyt ciekawa przygód Ani, aby móc zatrzymać się na pierwszym odcinku 🌷. Z oglądaniem losów dziewczynki i innych bohaterów towarzyszą niezłe emocje. Niekiedy nawet mocniej zabiło mi serce. Serial posiada świetnie dobraną obsadę. Amybeth McNulty niebywale odgrywa marzycielską i bardzo wrażliwą Anię 👧. Z kolei rodzeństwo Cuthbertów, zostało profesjonalnie odegrane przez Geraldine James i R. H. Thomsona. Ze swoimi rolami poradzili sobie również Dalila Bela oraz Lucas Jade Zumann. Bardzo polubiłam postać Diany, a Gilbert jak już wspomniałam skradł mi serce 😂.
Oprócz obsady, podoba mi się to, że akcja jest wielowątkowa. Jestem zachwycona takżę wspaniałą czołówką przepełnioną naturą. Wielu scenom towarzyszy przepiękna muzyka pobudzająca wyobraźnię. Żadnego serialu nie oglądam tak ochoczo jak "Ania, nie Anna" 💛. Uważam, że może się spodobać zarówno wiernym czytelniczkom "Ani z Zielonego Wzgórza", jak i wrażliwym osobom. Przecież sama należę do grona wrażliwców 😏.


Na razie ten serial jest moim ulubionym. Mam nadzieję, że powstanie trzeci sezon. Jestem w trakcie oglądania drugiego (stoję na siódmym odcinku). I pomyśleć, że tak piękną produkcję odkryłam przez reklamę na YouTubie. W przypadku poznania "The End of the F***ing World" było identycznie 😄. "Ania, nie Anna" jest dla mnie takim wyciszaczem. Podczas oglądania staję się niezwykle spokojna i zapominam o rzeczywistym świecie. Zagłębiona w interesujące przygody Ani i innych... 🌄
A wy oglądacie ten serial? Jesteście jego fanami/fankami i  uwielbiacie śledzić losy rudowłosej dziewczynki? Chętnie poczytam wasze komentarze. Teraz czas już kończyć, bo znowu się za bardzo rozpisałam. Tak to jest jak się pisze recenzje... 😐
Miłego dnia wam życzę.
Papatki! 💛


czwartek, 2 sierpnia 2018

🎬 Filmowe Adaptacje Książek 📖 - 💗Dziennik Bridget Jones💗 (recenzja)

Dzień Doberek, jajko i goferek! 

Uwielbiam te powitanie z "Sonica" 😄. Dzisiaj nawet będzie pasowało do bohaterki tego posta. Jak tam pogoda u was? W moim mieście ostatnio przestało lać i grzmieć, a pojawiło się słoneczko, które nieźle daje popalić 🔥. Dosłownie. Dzisiaj drugi już post z nowej serii o filmowych adaptacjach książek. Tym razem to nie będzie nic tragicznego i dramatycznego jak "Romeo + Julia". Przenosimy się do rewelacyjnej komedii pt. "Dziennik Bridget Jones". Zapraszam! 💕




Dziennik Bridget Jones - brytyjski film fabularny (właśc. komedia romantyczna) oparty na podstawie powieści, pod tym samym tytułem, autorstwa Helen Fielding. Reżyserem jest Sharon Maguire. Scenariuszem zajmowali się Helen Fielding, Richard Curtis i Andrew Davies. W rolach głównych występują Renée Zellweger, Colin Firth oraz Hugh Grant. Film doczekał się dwóch kontynuacji - Bridget Jones: W pogoni za rozumem (2004) i Bridget Jones 3 (2016). Zdjęcia do filmu rozpoczęto 16 maja 2000 roku. Miał on swoją światową premierę rok później 4 kwietnia, a w Polsce 8 czerwca. 



Bridget Jones (Renée Zellweger) jest samotną, 32-letnią kobietą, mieszkającą w Londynie. Jej życie uczuciowe jest pasmem porażek. Pociesza się nadużywaniem alkoholu, paleniem papierosów oraz jedzeniem 🍨. Wraz z rozpoczęciem nowego roku, postanawia prowadzić dziennik, w którym będzie zapisywać wszystkie istotne zdarzenia. Zaliczają się do nich relacje z mężczyznami (zamierza zadawać się tylko z porządnymi) oraz zrzucenie kilogramów. Wbrew swoim postanowieniom zaczyna romans ze swoim szefem, niepoprawnym kobieciarzem, Danielem Cleaverem (Hugh Grant). Tymczasem matka Bridget usiłuje ją zeswatać z nudnym prawnikiem Markiem Darcy (Colin Firth), który po bliższym poznaniu okazuje się interesującym mężczyzną. Bridget nie wie, któremu z nich ostatecznie oddać swoje serce 💓.



Muszę przyznać, że przed obejrzeniem filmu nie wiedziałam nic kompletnie ani o historii, ani o postaci Bridget. Nie przeczytałam nawet książki, na podstawie której stworzono ten film 📖.
Zastanawiacie się, więc jak w ogóle znalazłam coś takiego jak "Dziennik Bridget Jones"? Wszystko dzięki mojej mamie, która kiedyś oglądała ten film. To ona opowiedziała mi w skrócie o bohaterach, jaka jest Bridget itp. Bardzo mnie to zainteresowało. Zwłaszcza fakt, że w filmie gra Hugh Grant. Któregoś dnia, kiedy miałam smutny humor, włączyłam "Dziennik Bridget Jones" na laptopie 💦.



Wszystko zaczęło się od świątecznego przyjęcia w domu rodziców Bridget. Była zima, świąteczny czas. Bardzo entuzjastyczna mama głównej bohaterki witała z radością córkę. W domu byli goście. Oprócz mamy, poznaliśmy oczywiście tatę, a także dziwnego wujka. Najlepszym momentem podczas świątecznego przyjęcia, było zapoznanie Bridget z Markiem Darcy ⛄. Gościu z uroczym świątecznym sweterkiem z reniferem, słuchający głównej bohaterki pijącej drink i palącej papierosa - bezcenne! Zaraz potem Mark zmył się. Poszedł porozmawiać ze swoją mamą. Stali przy stole z jedzeniem 🍗. Bridget wzięła stamtąd indyka w currym i przypadkowo usłyszała jak Mark opowiada o niej swojej mamie. Niestety, nic przyjemnego...



Wtedy Bridget zrozumiała, że jeśli czegoś nie zmieni w swoim życiu, to jej jedynym partnerem będzie... butelka wina. W końcu umrze gruba i samotna, a jej ciało zostanie pożarte przez psy 🐶. 
Akcja przeniosła się do mieszkania Bridget. Dziewczyna siedzi sobie na kanapie w swoim domu, śpiewa i popija pewnie jakieś winko. Ma na sobie przeuroczą piżamkę w pingwinki. Moja pierwsza myśl: "Oh my god, już mi się to podoba 🐧". Następnego dnia Bridget zaczyna prowadzić dziennik. Wypisuje tam wszystkie swoje postanowienia. Najważniejsze z nich to jak już wspomniałam, relacje z mężczyznami i zrzucenie 10 kilogramów. Zamierza nie zadawać się ze zboczeńcami, alkoholikami, pracoholikami i... dalej nie pamiętam 😅.



Zaraz po scenie wypisywania tych wszystkich postanowień, otworzyły się drzwi windy. Stamtąd ukazał się, a następnie wyszedł szef Bridget - Daniel Cleaver. Ledwo udało mi się powstrzymać śmiech i podekscytowanie na widok tak pięknego wejścia. Potem dowiedzieliśmy się kim jest Cycverbers (nie wiem czy dobrze to napisałam 😂), a także Perpetua. Następnie mieliśmy znowu okazję do śmiechu, kiedy to Bridget odebrała telefon od jednej z przyjaciółek. 



Akcja przeniosła się do baru, w którym główna bohaterka wraz ze znajomymi gadali, pili i oczywiście kopcili. Padło bardzo dużo wulgaryzmów oraz słów, których nienawidzę. Wkurzyło mnie to. 
A było już tak pięknie... Tyle śmiechu, tyle wspaniałych przemyśleń głównej bohaterki, a tu nagle wulgaryzmy psujące mi oglądanie 😐. Na szczęście, znajomi Bridget nie pojawiali się aż tak często, bo głównie to oni przeklinali. Szalona Shazzer, Tom, myślący, że jest sławny oraz Jude, która wydawała mi się dziwnie znajoma... Dobrze, idziemy dalej. 



Filmowa Bridget Jones jest gamoniowatą, bardzo miłą i sympatyczną osobą. Kiedy oglądałam film mówiłam, że bywa słodka i urocza, w niektórych scenach. Kibicowałam jej, aby mimo tych wszystkich wpadek i niepowodzeń w miłości, znalazła szczęście 🍀. Podobno kiedy po świecie rozeszła się wieść o ekranizacji powieści Helen Fielding, rozpętała się burza, gdy do głównej roli wytypowano Renée Zellweger. Według czytelniczek, nie pasowała do bliskiej im książkowej postaci Bridget 📖. Panna Zellweger zadziwiła jednak zagorzałe przeciwniczki. Do roli przytyła 10 kg i nauczyła się brytyjskiego akcentu. Zagrała tak rewelacyjnie, niezwykle naturalnie śmieszną Bridget, że została nominowana do Oscara! Dzięki Renée Zellweger, bardzo polubiłam postać Bridget Jones 😏.



Oczywiście film bez Colina Firtha i Hugh Granta nie byłby taki super. Oboje idealnie pasowali do ról Marka i Daniela. Colin zagrał Marka Darcy'ego - najpierw wydaje się tylko nudnym prawnikiem, niezainteresowanym główną bohaterką. Później jednak przekształca się w romantycznego mężczyznę 💕. Hugh Grant zagrał Daniela - aroganckiego lecz przystojnego kobieciarza. Ciekawi was pewnie, którego bardziej lubiłam. Szczerze, to na początku bardziej mi się podobała postać Daniela, ale później zaczęłam lubić ich jednakowo 😉.



Film jest przepełniony świetną muzyką Patricka Doyle'a 🎧. Ścieżka dźwiękowa doskonale odzwierciedla uczucia głównej bohaterki. Kiedy jest smutna, w tle słyszymy melancholijne ballady, a kiedy jest szczęśliwa, dynamiczne i radosne utwory. 
Scenografia bardzo pasuje do akcji. Zwłaszcza mieszkanko Bridget, które było celowo "trochę" nieuporządkowane. Idealne dla głównej bohaterki. Bardzo ładnie została zrobiona końcówka filmu. Jednak nie będę wam zdradzała co tam się wydarzyło. Nie chcę już przedłużać tego posta 😄.




"Dziennik Bridget Jones" według mnie jest jedną z najlepszych komedii romantycznych jakie oglądałam. Wszystkie części są jak dla mnie znakomite. Postać Bridget jest tak sympatyczna i naturalna, że po prostu nie da się jej nie lubić! 😊 Film posiada dobrze dobraną obsadę. Zachwyca świetną grą aktorską, dużą dawką śmiesznych scen i rewelacyjną ścieżką dźwiękową. "Dziennik Bridget Jones" posiada w sobie niesamowitą magię ✨ . Za każdym razem kiedy oglądam, którąś z części czuję się pocieszona, podniesiona na duchu. Staje się taka radosna, niczym się nie przejmuję. Nie każdy film, może tak wpłynąć na humor człowieka. Historia słodkiej Bridget jednak to potrafi. Uważam, że naprawdę warto obejrzeć tą komedię. Zwłaszcza kiedy jest smutno 💦. Poprawa humoru gwarantowana!



Jak już wspomniałam film doczekał się dwóch kontynuacji, (również niesamowicie podnoszących na duchu) ale omówię je innym razem. Teraz czas już kończyć, bo znowu się za bardzo rozpisałam 😐. A wy jak oceniacie filmową adaptację powieści Helen Fielding? Czy tak jak jesteście fanami Bridget Jones? Podzielcie się opinią w komentarzu. Ja obecnie jestem w trakcie czytania "Dziennika Bridget Jones: Dziecko". Co z tego, że nie przeczytałam poprzednich? Ta bardzo mnie wciągnęła 😏. Dobra, kończę już, bo ostro przesadziłam z długością posta. 
Miłego dnia! Papatki.

sobota, 21 lipca 2018

💛The End of the F***ing World💛 - recenzja

Witajcie! ☀

Kiedyś na YouTubie wyskoczyła mi reklama nowego (wtedy) dostępnego serialu na serwisie Netflix. Na ekranie zobaczyłam całkiem przystojnego chłopaka z deskorolką myślącego, że jest psychopatą oraz wrednie wyglądającą dziewczynę. Po obejrzeniu reklamy, myślę sobie: "Kurczę, to bardzo interesujące. Może by tak spróbować to obejrzeć? Na przykład w wakacje?". Jak pomyślałam, tak zrobiłam. Obejrzałam wszystkie odcinki 📺. Nie liczyłam na to, że serial będzie aż tak... ciekawy. Dzisiaj kolejna recenzja na moim blogu. Tym razem jednak nie dotycząca filmowej adaptacji książki, a dziwnej produkcji pt. "The End of the F***ing World". Zapraszam! 😉


"The End of the F***ing World" jest brytyjską czarną komedią, a także dramatem, na podstawie komiksu o tym samym tytule autorstwa Charles'a Forsman'a. Serial składa się z ośmiu odcinków. Drugi sezon nie został ogłoszony, chociaż producent wykonawczy oraz scenarzysta skomentowali taką możliwość. Pierwszy odcinek miał premierę 24 października 2017 roku na Channel 4 w Wielkiej Brytanii. Na Netflixie serial został wydany 5 stycznia 2018 roku. 



Poznajemy Siedemnastoletniego Jamesa, który jest przekonany, że ma zadatki na psychopatę 🔪. Nie odczuwa i nie okazuje żadnych emocji. Zabija zwierzęta jako hobby, ale zaczyna być tym znudzony. Postanawia zabić coś większego - człowieka. W szkole poznaje gadatliwą i zbuntowaną rówieśniczkę Alyssę. Decyduje, że to ona będzie jego ofiarą. Udaje, że się w niej zakochał 💛. Alyssa proponuje, aby razem uciekli, mając nadzieję na przygodę z dala od jej burzliwego życia w domu. James zgadza się z zamiarem znalezienia okazji, by ją zabić. Kradną samochód ojca Jamesa i wyruszają w dziwną podróż przez Anglię rozwijając serię niefortunnych wypadków.




Tak rozpoczyna się bardzo dziwna przygoda dwojga nastolatków. Już po pierwszym odcinku nie byłam pewna czy chcę kontynuować oglądanie. Strasznie raziły mnie liczne wulgaryzmy w dialogach głównych bohaterów 😐. Alyssa i James zachowywali się dziwnie (ich rodziny również były dziwne). Myślę sobie: "Kurczaki, co mi przyszło do głowy, żeby coś takiego włączyć? Z drugiej strony, jestem ciekawa jak potoczą się ich dalsze losy". Moja ciekawość zwyciężyła 😄. Od tamtego dnia, oglądałam po jednym odcinku tego serialu dziennie. Z odcinka na odcinek było coraz ciekawiej. Charaktery postaci podczas podróży, zaczęły stopniowo się zmieniać.


Niewątpliwie najistotniejszym wydarzeniem w tej produkcji, okazało się zabicie seryjnego gwałciciela, Clive'a Kocha, które nastąpiło już w trzecim odcinku 🔪. Uczynił to James, który stanął w obronie atakowanej Alyssy. Po tym wydarzeniu, bohaterowie non stop przemieszczali się po Anglii, aby uniknąć złapania przez policję. Zmienili swój wygląd. Alyssa ścięła włosy i przefarbowała na blond, Jamesowi jedynie skróciła bujną czuprynę . Wszystko po to, aby jak najlepiej ukryć się przed policją. Ich głównym celem stała się ucieczka jak najdalej z miejsca zbrodni. Alyssa proponowała, aby wybrali się do jej ojca. Jednak zanim to nastąpiło, bohaterowie raz się rozeszli, Alyssa zaczęła kraść ze sklepu, James został pobity i potem oboje się zeszli. Napadli na stację benzynową (tak jakby) i skradzionym samochodem ruszyli w podróż do ojca Alyssy. Bardzo długa i skomplikowana historia. Prawda? 😄


 Główni bohaterowie przeszli naprawdę dużo podczas tej całej wyprawy. Zbuntowaną Alyssę zagrała Jessica Barden, a Jamesa Alex Lawther. Od początku ich postacie były interesujące. Jednak przez ich apatyczność i częstą zmianę charakteru, ciężko mi było określić jacy są naprawdę 😑. Alyssa na początku zachowywała się wulgarnie, taka wredna zołza. W ogóle nie dawałam jej szansy na wzbudzenie we mnie sympatii. Jednak po czwartym odcinku zauważyłam w niej przemianę. Nie zachowywała się już aż tak wrednie, okazywała emocje. Wtedy zaczęłam ją lubić. Jessica Barden naprawdę ciekawie odegrała tę postać.



Jeśli chodzi o Jamesa to od początku go lubiłam. Co z tego, że był mordercą biednych zwierzątek i zachowywał się jak psychopata nierozstający ze swoim nożem? Takie postacie są najbardziej interesujące. Najpierw tajemnicze i bez uczuć, a potem otwarte i zdolne to okazywania emocji 💓. James dokonał niesamowitej przemiany. Jak już wspomniałam, jego marzeniem było zabicie człowieka. Jednak gdy już to uczynił, nie czuł jakiejś satysfakcji, że to zrobił. Te wydarzenie go odmieniło. James nie myślał już o zabijaniu. Nawet kiedy musiał zabić cierpiącego psa przejechanego przez samochód, wycofał się 🐶. Nie był w stanie tego zrobić. 



"The End of the F***ing World" posiada znakomitą ścieżkę dźwiękową, która kształtuje nastrój w poszczególnych scenach 🎧. Liczącą 16 utworów ścieżkę dźwiękową można nawet kupić na Allegro. Jest ona w całości dziełem Grahama Coxona i powstała latem 2017 roku ☀. Promowała ją kompozycja "Walking All Day".
Scenografia w serialu bardzo pasuje do akcji, jest skromna. Bardzo podobały mi się retrospekcje naszych bohaterów. Lubię takie wspominki. Dzięki nim, mamy okazję dowiedzieć się czegoś ciekawego z przeszłości danej postaci. Przykładowo, celowe spalenie ręki w frytkownicy przez Jamesa 🍟.



Choć "The End of the F***ing World" jest momentami zabawne, tak naprawdę jest dość przygnębiającą i smutną historią 😩. Najbardziej to widać w ostatniej scenie, której tutaj nie mogę ujawnić, gdyż jest zbyt wstrząsająca i niespodziewana jak dla mnie. Każdy może inaczej zinterpretować ten serial. 
Aktorzy grający Alyssę i Jamesa sprawiają, że ich postacie, mimo różnych przestępstw, da się naprawdę polubić, są ciekawe. Niesamowite wrażenie zrobiła na mnie ich stopniowa zmiana charakteru. Oprócz tego na plus daję oczywiście czarny humor oraz ścieżkę dźwiękową 🎧. Jedyne co mi się w serialu nie podobało, to przygnębiające zakończenie oraz za duża ilość wulgaryzmów na początku. "The End of the F***ing World" jest bardzo ciekawą produkcją, z którą warto się zapoznać. Ja nie żałuję, że obejrzałam wszystkie odcinki 😏. Było naprawdę ciekawie. 



Okej, to tyle z tego tematu moi drodzy. Oglądaliście ten serial?  Wciągnęła was dziwna historia Jamesa i Alyssy? Piszcie śmiało swoją opinię o tym serialu 😉. Zapraszam was do poprzedniego posta na moim blogu, gdzie opisuję filmową adaptację "Romea i Julii". Enjoy 💛


poniedziałek, 16 lipca 2018

🎬 Filmowe Adaptacje Książek 📖 - 🌹Romeo + Julia🌹(recenzja)

Ciao! 

Pewnie już zauważyliście po tytule, że dzisiaj poruszę inny temat niż dotychczas. Odpoczniemy od "Miraculous", simsów i anime. W tej serii postów będę omawiała coś zupełnie innego - filmowe adaptacje książek 📖. Przyznacie, że czegoś takiego na moim blogu nie spodziewaliście się 😄. Przecież omawiałam same kolorowe animacje, takie bez prawdziwych ludzi, aktorów i bohaterów. Dlatego uznałam, że czas wprowadzić coś nowego i realistycznego. Bądźcie spokojni. Mimo nowej serii, nadal będę pisała o przygodach Biedronki i Czarnego Kota 😏.
A teraz przechodzimy do dzisiejszego tematu. Pierwszą filmową adaptację, którą omówię będzie "Romeo + Julia". Zapraszam! 🌹



"Romeo + Julia" to film z 1996 roku w reżyserii Baza Luhrmanna, będący adaptacją tragedii Williama Shakespeare'a o tym samym tytule. W głównych rolach wystąpili Leonardo DiCaprio i Claire Danes. Fabuła filmu została przeniesiona we współczesność. Zamiast zamków występują drapacze chmur, a szpady zostały zamienione na pistolety ⚔. Oryginalne dialogi pozostały niezmienione. Występują zaledwie niewielkie skróty. Wspomniana broń również ma nazwy lub części nazw pozostawione, tak aby przypominały swoje oryginalne odpowiedniki.



Akcja rozgrywa się w fikcyjnym miasteczku Verona Beach na Florydzie u schyłku XX wieku. Wszystko rozpoczyna się na stacji benzynowej, gdzie dochodzi do strzelaniny między zwalczającymi się gangami, związanymi z dwoma najważniejszymi rodzinami w mieście: Kapuletów i Montekich. 
I cóż ja mogę powiedzieć. Gdy strzelanina dobiegła końca, zaczęłam gubić się w dialogach. Były jak dla mnie za szybkie. Zostały wyciągnięte z książki, co zmusiło mnie do głębokiego myślenia. Było ciężko, ale po czasie przyzwyczaiłam się 😉.



W filmie występowały zjawiska o dość kiczowatym charakterze. Przykładowo poznanie Julii i Romea przez akwarium z rybkami, co widzicie na gifie powyżej 🐠. A nie ukrywam, że najbardziej wyczekiwanym przeze mnie wydarzeniem, był właśnie bal u Kapuletów 🎆. I tutaj wkradło się dużo elementów kiczu. Głównie chodzi mi o kostiumy naszych bohaterów. Romeo jako rycerz, Julia została aniołkiem 😇. Do tego jeszcze mama Julii w stroju Kleopatry tańcząca z diabełkiem Tybaltem 😈. Wszystko tak do siebie pasowało. Moim zdaniem najlepsze wydarzenie w tej adaptacji.



Jak już wspomniałam, tytułowe role grają Leonardo DiCaprio i Claire Danes. Moim zdaniem wypadli świetnie. Jednak Leonardo w stu procentach nie pasował mi do roli delikatnego Romea. Mimo to momentami wydawał się być romantyczny 💗. Co do Julii, czyli Claire Danes mam przeciwne zdanie. Ona bardzo pasowała do roli Julii, tylko, że w niektórych scenach zachowywała się nienaturalnie. Brakowało mi w niej takiej romantyczki z książki 📖.



Najciekawszą postacią był dla mnie Tybalt grany, przez Johna Leguizamo 😈. Duże wrażenie zrobił na mnie już na początku filmu, kiedy to brał udział w strzelaninie. Poruszał się tak majestatycznie, strzelał z gracją i imponował strojem (zwłaszcza butami 😂). Został wykreowany na włoskiego gangstera o nieprzyjemnym charakterze. Przyznam, że taka wersja "Króla Kotów" bardziej mi przypadła do gustu niż książkowa 😺. W tragedii wydawał mi się sztywniejszy i mniej wybuchowy.



Warto też wspomnieć o filmowej wersji Merkucja granego, przez Harolda Perrineau. Przedstawiony jako czarnoskóry gangster,  wydał mi się bardzo rozrywkowy, z dużym poczuciem humoru 😎. Także jeśli chodzi o charakter, był niemal identyczny jak w książce. Postać została dobrze wykreowana. Scenę jego śmierci ukazano w bardzo dramatyczny sposób. Do tego jeszcze muzyka w tle pogłębiająca te wydarzenie. Smutne 😡.



A teraz najważniejsza kwestia czyli zakończenie. Wiadomo, że wszystko kończy się źle, Julia wypija specyfik pozorujący śmierć, Romeo myśli, że ukochana nie żyje, wypija truciznę i umiera na jej oczach 😢. Julia nie widzi innego wyjścia i strzela sobie pistoletem w głowę. Jest jedno ale. Bardzo się zdziwiłam, że tak szybko skończyło się wydarzenie w grobowcu. W książce było emocjonująco i ciekawie, Romeo zabił Parysa, a na koniec do grobowca dostał się Ojciec Laurenty. Zdziwiłam się i trochę zasmuciłam, że nie zostało to ukazane w filmie. Wtedy scena w grobowcu byłaby ciekawsza, dramatyczna i bardziej emocjonująca. Zabrakło mi tego 😐. Ale za to daje plus za nieco kiczowaty wygląd grobowca ze świecącymi neonowymi krzyżami, figurkami i kwiatami 💐.



Muzyka w filmie doskonale towarzyszyła pełnej akcji historii. W romantycznych scenach nie nużyła, a tworzyła atmosferę 💞. Scenografia była imponująca. Szczególnie miejsce zamieszkania rodu Kapuletów. Jednak niektóre miejsca cechował kicz, a mówię tutaj o dziecinnej, przepełnionej misiami sypialni Julii oraz o grobowcu 🐻. Przez częste strzelaniny można odnosić wrażenie, że to film kryminalny, a nie adaptacja słynnej tragedii 🎭.



 Moim zdaniem warto było poświęcić 2 godziny na obejrzenie takiej nietypowej adaptacji "Romea i Julii". Przeniesienie fabuły z Włoch do współczesnych Stanów Zjednoczonych było ciekawym pomysłem na urozmaicenie miłosnej historii 💓. Jednak nie ukrywam, że brakowało mi takiego książkowego klimatu, walk ze szpadami i zamków 🏰. Uważam, że zakończenie filmu zostało totalnie zepsute, pozbawione jakichkolwiek emocji i napięcia. Było definitywnie za krótkie. Moim zdaniem nie dorównało zakończeniu z książki 😐. Co do reszty wydarzeń filmowych nie mam zastrzeżeń. Jak już wspomniałam, najlepszy był bal maskowy u Kapuletów. Jeśli kręci was tematyka "Romea i Julii" to jak najbardziej polecam wam obejrzeć taką adaptację z 1996 roku.



Z filmem "Romeo + Julia" zetknęłam się po raz pierwszy w szkole na lekcji polskiego. Akurat kończyliśmy omawiać ową tragedię i Pan postanowił nam pokazać parę scen z filmu - strzelanina na początku, fragment balu maskowego, śmierć Merkucja oraz kawałek zakończenia. Bardzo mnie to zainteresowało i postanowiłam, że w któreś wakacje obejrzę sobie taką adaptację 📺. I tak też zrobiłam. Uważam, że było warto 😄.



Dobrze, to tyle na temat filmu "Romeo + Julia". Oglądaliście? Zainteresowałam was może tym tematem? 💓 Podzielcie się opinią w komentarzu 😉. Czas kończyć tego pierwszego posta z nowej serii. Mam nadzieję, że coś takiego wam przypadło do gustu. Jeśli nie, to zapraszam do postów na temat "Miraculous" 🐞.
Papatki!